wtorek, 22 sierpnia 2017

Czy śmierć grupy Diatłowa była maskirowką?

Tekst Vortexa...Ostatnio przypomniała mi się przypadkiem sprawa śmierci grupy Diatłowa. Jest o tym trochę w polskiej wikipedii...Za wiki... 
Wydarzenie, które miało miejsce prawdopodobnie w nocy z 1 na 2 lutego 1959 roku, na wschodnim stoku góry Chołatczachl (ros. Холатчахль), w północnej części Uralu. Dziewięcioro uczestników studenckiej wyprawy w góry Uralu poniosło śmierć w niewyjaśnionych ostatecznie do dziś okolicznościach. Na cześć przywódcy wyprawy, Igora Diatłowa, przełęcz, gdzie doszło do tragedii, nazwano Przełęczą Diatłowa...


25 stycznia 1959 roku grupa dziewięciu studentów Uralskiego Instytutu Politechnicznego w Swierdłowsku (obecnie Jekaterynburg) wyruszyła na narciarską wyprawę w północną część Uralu, w towarzystwie doświadczonego 37-letniego przewodnika Siemiona Zołotariowa. Celem wyprawy był szczyt Otorten; planowana trasa w porze zimowej oznaczona była jako trasa trzeciej, najtrudniejszej kategorii. Wszyscy uczestnicy ekspedycji mieli duże doświadczenie w podobnych wyprawach i byli przygotowani na niezwykle surowe warunki, jakie oczekiwały ich zimą w górach Uralu (...)
(...) Ślady wskazywały, że członkowie ekspedycji byli zmuszeni nagle opuścić namiot. Pomimo że temperatura tamtej nocy wynosiła między -15 a -18 °C, część z nich była częściowo rozebrana, niektórzy byli boso bądź mieli założony tylko jeden but. W maju 1959 roku śledztwo w sprawie tragedii na przełęczy umorzono. Według ustaleń organów śledczych, w tym czasie w rejonie przełęczy nie stwierdzono przebywania nikogo innego poza członkami ekspedycji. Według oficjalnej wersji przyczyną śmierci członków wyprawy było „działanie nieznanej siły”.

więcej pod linkiem...

https://pl.wikipedia.org/wiki/Tragedia_na_Prze%C5%82%C4%99czy_Diat%C5%82owa

Oczywiście w rosyjskiej wiki jest na ten temat już chyba cała szafa tekstów, bo sprawa nie została wyjaśniona do dzisiaj. Jak tak czytałem te różne teorie na ten temat i niekończące się zmyłki i spekulacje, to mi się skojarzyło - ależ to jest właśnie sławna maskirowka, tyle że 51 lat wcześniej od Smoleńska. Tak ktoś namieszał, że żadnych szans dojść prawdy. Zaraz po tym wydarzeniu zaczęły się rozchodzić różne pogłoski i spekulacje. Od razu rozeszła się pogłoska (tak jakby ktoś coś tam wiedział i powiedział po cichu), że ma to związek z tajnymi eksperymentami wojskowych. Ale ta pogłoska została przykryta kolejnymi teoriami, które rozkwitały ekspresowo - atak człowieka śniegu, atak UFO, atak zbiegłych zeków, atak ludzi z plemienia Mansi, lawina, i jeszcze z pięć innych teorii. A temat wojskowych eksperymentów przykryto dość głupią teorią że leciała jakaś eksperymentalna rakieta i się w pobliżu rozbiła, a trujące paliwo zabiło tych z grupy Diatłowa. Rzeczywiście jest grupa trujących paliw ( paliwa hipergolowe ) i wtedy nad nimi pracowano. Ale nikt nie widział w pobliżu szczątków rakiety. Poza tym, już po latach wiadomo że akurat tam wtedy żadnej rakiety nie wysyłali, a mogli już dawno przyznać - no rozwaliła się nam eksperymentalna rakieta, trudno szkoda ludzi.

Widzimy tutaj dokładny schemat smoleńskiej maskirowki - zajmujemy ludzi różnymi teoriami co było w Smoleńsku i odwracamy ich uwagę od tego co było na Okęciu. Bo jak te teksty czytałem, to ktoś zwrócił przytomnie uwagę, że tam w pobliżu mogły być robione bardzo tajne eksperymenty wojskowe. Zakładali że w zimie nikt im się nie wpakuje w te góry i nie zobaczy. Ale teren był dyskretnie kontrolowany przez SPECNAZ. To nie byli wyprężeni wartownicy z karabinami, tylko ludzie w białych maskujących ubraniach ukryci po okolicznych wzgórzach, i oni obserwowali. I zauważyli że wchodzi jakaś dziwna ekipa w te dzikie góry w zimie, gdzie nikt nie chodzi. I być może niektórzy z nich za dużo się po okolicy rozglądali, i już wypatrzyli jakiś tajny obiekt. Jeden z uczestników tej ekipy był Francuzem, a to był szczyt zimnej wojny i rakietowo atomowego wyścigu USA kontra ZSRR. Wtedy litości nie było. Więc kierownictwo GRU podjęło decyzję - zatrzymać, przesłuchać. Oni mieli system przesłuchań bardzo brutalnych. Jak już wszystko się dowiedzieli, to co mogli zrobić w ich systemie? Zabić. Tylko tak żeby nie dać tropu na te wojskowe eksperymenty. Więc ciała zrzucili po prostu z helikopterów w pobliżu obozowiska na tej przełęczy. Kilku ludzi porobiło ślady, że niby oni tak panicznie rozcinali namioty, uciekali gdzieś boso, mieli pozakładane na obydwie stopy różne skarpetki. Pełna panika, atak człowieka śniegu albo UFO, a może po prostu ... maskirowka.

Kilku ludzi po wielu latach, na starość, zwróciło uwagę, że kilku wysokich funkcjonariuszy którzy kierowali poszukiwaniami ekipy Diatłowa i później prowadziło śledztwo, jakby dobrze wiedzieli jak było, tylko zajmowali się skręcaniem tematu, zwodzeniem i ukrywaniem prawdy. Byle dalej od wojska.

Jeden człowiek z tej ekipy cudownie uniknął śmierci, to Jurij Judin. Zaraz na początku tej wyprawy się rozchorowała i zawrócił do cywilizowanego świata, aby się leczyć. Już nie żyje, ale tuż przed śmiercią udzielił wywiadu w którym wskazywał, że według jego opinii, to wojsko maczało w tym palce.

https://www.kp.ru/daily/25968/2905761/ 


A jakiś pasjonat poszukiwacz całkiem niedawno 10 kilometrów od przełęczy Diatłowa odkrył całkiem duży bunkier, ale już dawno opuszczony. Coś mogło być na rzeczy. Może być więcej tam takich obiektów, wciąż nie odkrytych. 

https://defendingrussia.ru/a/vozle_perevala_djatlova_obnaruzhili_zagadochnyj_bunker-7087/


Swoją drogą, temat nie jest zakończony, temat na kolejną książkę, albo choćby artykuł. Za mojej młodości, za komuny, kilka razy słyszałem od starych powiedzenie - nie interesuj się. Oni pamiętali jeszcze czasy Stalina i wiedzieli, że jak się kto za bardzo interesuje, to łatwo może zostać nieboszczykiem. Wtedy żartów nie było. 

Aha, muszę to dodać, jeszcze wtedy nie istniał zwiad satelitarny, to kilka lat później. Amerykanie jak opętani próbowali się przegryźć przez tajemnice sowieckiego systemu, wszelkimi metodami. A Związek Radziecki wszelkimi metodami, bardzo brutalnie im to utrudniał. Tam dla nich wtedy zabić 10 ludzi, to był pikuś...

Autor: Vortex...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarze