środa, 12 lipca 2017

Kurewstwo GaPola, czyli Strefa Probanderowskiej Manipulacji.

Z bloga Mac Gregora...Kobiety sprzedające się za pieniądze, prócz naturalnej odrazy, budzą jednak moje politowanie i smutek. Co innego kurewstwo moralne i polityczne – tego szczerze nienawidzę całym sercem. Podobnie uważam, że obskurne cichodajki w ciemnym zaułku stoją moralnie wyżej od probanderowskich kłamców i manipulatorów z Gazety Polskiej czy jej internetowego portalu „Niezalezna”. Zwykłe bowiem kurwy sprzedają tylko swoje własne ciało, niejednokrotnie z biedy, w wyniku wychowania w zdegenerowanym środowisku itp. Tymczasem Strefa Probanderowskiej Manipulacji kupczy prawdą, pamięcią, moralnością, podjudza do wojny, buduje całą swoją narrację na nienawiści...


Pogardzana przez wszystkich drobna kurewka przeżegna się czasem pod krzyżem, ze wstydem rozglądając się, czy jej nikt nie widzi, podczas gdy tłuste medialne prostytuty bez cienia wstydu pchają się do pierwszej ławki w kościele czy na front patriotycznego pochodu - tymczasem jedyne pochody, w jakich powinny brać udział to Fackelzüge SS Galizien.
Portal MagnaPolonia.org zwrócił moją uwagę na poniższy artykuł „Niezależnej” w rocznicę krwawej niedzieli 11-lipca 1943 (warto przypominać, iż upowcy celowo wybrali niedzielę, ażeby tym łatwiej atakować polskich chłopów zgromadzonych na mszach świętych w kościołach – już ten jeden fakt świadczy o antychrześcijańskich i satanistycznych wręcz fundamentach nacjonalizmu ukraińskiego oraz wspierającej go cerkwi greko-katolickiej).
Na zdjęciu wprowadzającym widać pana Mariusza Pateya (Instytut Rybarskiego), zwolennika i entuzjasty „międzymorza” w jego postulowanej przez Michnika formie, czyli Ukrpolu (jako bazy dla uwspółcześnionej Judeopolonii czyli żydowskiej suwerenności wyspowej w dużych metropoliach miejskich od Odessy po Szczecin), modlącego się dupą do krzyża, a na pierwszych planie dwóch dzieciaków mających tyle wspólnego z „Azowem”, co i ja. Pod załączonym wyżej linkiem jest więcej zdjęć, na których widać wyraźnie, że jest to jakaś żenująca pokazówka pana Pateya i jego kilku młodocianych podopiecznych, zapewne studiujących w Polsce za polskie pieniądze.
Autor informacji na MagnaPolonia (Jak to Ukraińcy z pułku „Azow” czczą pamięć rzezi wołyńskiej) konkluduje:
Od razu podjąłem próbę sprawdzenia, co na ten temat napisano na portalu „Azowa”. Niestety, niczego nie znalazłem, natomiast natrafiłem na całą masę artykułów czczących pamięć OUN, UPA, Szuchewycza i Bandery. Oto jeden z artykułów z tego miesiąca:

Zajrzałem tam przed chwilą jeszcze raz i jak widzę odezwał się w komentarzu autor tej żenującej,  probanderowskiej  chucpy czyli pan Mariusz Patey:

Cóż, jak to w każdej organizacji są różne frakcje. Być może są azowcy szukający współpracy z Polską i tacy którzy czczą Szuchewycza ...Przecież nawet i w OUN-B był Ivan Mitrynga, który szukał porozumienia z Polakami...

Jak widać, trzeba uważać i bacznie obserwować tego osobnika, zwłaszcza, że robi za narodowca ... choć nie jestem pewny z jakiego narodu.
A tak a propos, w uroczystościach wołyńskich, nawet tych drętwych, państwowych, na odwal się, w ramach podania końców palców Kresowianom, których wprawdzie na codzień PiS zlewa ciepłym moczem, ale którzy znów będą potrzebni przez jeden dzień – dzień wyborów, nie uczestniczył ŻADEN przedstawiciel władz Ukrainy, żaden Andrzej „Putin-Chujło” Deszczyca, żaden poważny hierarcha greko-katolicki z Polski czy Ukrainy, nawet zazwyczaj nadaktywny kłamca wołyński ze ZUwP, pan Tyma, jakby się pod ziemię zapadł.
A tymczasem prawda jest smutna i tragiczna – rezuny do tej pory, również 11-lipca, czczą nie ofiary, ale sprawców i to jest prosty wynik dotychczasowej polityki wschodniej PO-PIS-u, wspieranego przez różne Strefy Probanderowskiej Manipulacji w Polsce, zaś jedynym autentycznym, ukraińskim odruchem na dzień 11 lipca było zbezczeszczenie pomnika ofiar UPA w Gdańsku (no chyba, że ktoś jest wyznawcą sekty ‘trzeciej strony” i na własne opczy widział przy pomniku Putina z farbą). Również tzw. „Sprawiedliwi Ukraińcy”, z narażeniem życia ratujący swoich polskich sąsiadów spod banderowskiej siekiery, uważani są przez dzisiejszych banderowców w Polsce i na Ukrainie za zdrajców i odszczepieńców.
[Przy okazji – w internecie można obejrzeć krótki filmik z przemawiającym pod pomnikiem Szuchewycza w Kijowie starym upowcem, który nagle oddaje duszę diabłu i umiera. Wideobloger „Jack Caleib” zauważył, iż dzieje się to dokładnie w tej sekudzie, w której obwieszony medalami stary rezun przywołuje na świadka Jezusa Chrystusa – doprawdy, nie ma przypadków, tylko znaki.
Wróćmy jeszcze na chwilę do prostytut z Niezaleznej. W linkowanym wcześniej artykule czytamy m.in.:
Historycy oceniają, że podczas rzezi wołyńskiej zginęło od 30 do 60 tys. Polaków. Strona ukraińska ocenia swoje straty na 10-12, a nawet 20 tys. ofiar, przy czym część ofiar zginęła z rąk UPA za pomoc udzielaną Polakom lub odmowę przyłączenia się do sprawców rzezi.
Tak, 30 tys. Polaków, 20 tys. Ukraińców – na miejscu redakcji GaPola/Niezależnej nie pchałbym się do pierwszej ławki w kościele, żeby przypadkiem nie podzielić jednak losu tego rezuna spod kijowskiego pomnika.
W swoim niedawnym komentarzu Grzegorz Braun zwrócił uwage, iż w przypadku „krzyczącej nieobecności” władz państwowych i kościelnych podczas społecznych obchodów Narodowego Dnia Obchodów Rocznicy Ludobójstwa na Kresach, a zwłaszcza oschłej odmowy objęcia tych uroczystości patronatem pana Prezydenta, nie może już być jakiejkolwiek mowy o pomyłce czy zapomnieniu – mamy do czynienia z brakiem woli politycznej w Warszawie i Kijowie. Jej brak w Kijowie można nawet zrozumieć, ale u nas?
Ukraińcy nie są jeszcze do końca narodem w naszym rozumieniu tego słowa, a jako etnos dość prymitywny i zdziczały wymagają sygnałów prostych i jasnych, bez pseudointeligenckiego hamletyzowania.  Gdybym był Ukraińcem, to zapewne też nie mógłbym zrozumieć,dlaczego z jednej strony jakieś Lachy narzucają im, kogo wolno im u siebie czcić,a kogo nie, kiedy w tym samym czasie w Polsce dominuje przekaz: „palił, ale się nie zaciągał, rąbał, ale się nie zamachiwał, rezał sąsiada, ale po znajomości rezał go pomalutku, a wogóle to wszystkiemu i tak są winni Moskale (na noży!) i cobyśmy nie zrobili, to i tak nam wybaczą i jeszcze zapłącą”.
Jak widać wszystko to można o kant dupy pobić. Dlatego zostawmy na chwilę ten nieszczęsny banderland (banderland, bo na chwilę obecną wszystkie centralne urzędy państwowe są tam w rękach banderowców, czego nie dostrzega jedynie nasz MSZ oraz „patrioci polscy” pokroju Dawida Wildsteina). Nie mamy bezpośredniego wpływu na prawodawstwo na Ukrainie, ale powinniśmy je mieć w Polsce i to u nas w pierwszej kolejnosci potrzebne są USTAWA (a nie uchwała) o Dniu Pamięci, USTAWA zakazująca banderyzmu w Polsce, reorientacja polityki wschodniej z wrogich nam nacjonalizmów na Rodaków, oparcie jej chociażby o zasadę wzajemności, całkowite zerwanie z obłędną ideą Giedroycia, przywrócenie pamięci o Kresach jako niezbywalnym elemencie naszej tożsamości i zaprzestanie frymarczenia naszymi Rodakami za wschodnią granicą. A potem to już tylko PRAWDA, PRAWDA i PRAWDA. Bo póki co, to naszym złotym cielcem i fetyszem jest Ukraina, o której można mówić albo dobrze,  albo wcale:
Z ostatniej chwili:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarze