czwartek, 20 kwietnia 2017

Smartfon jak chip, eliminacja gotówki i kryptowaluty...czy system się dopina?

Młode pokolenia Polaków lekko i beztrosko wpadną w pułapkę niewolnictwa. Widząc dziki pęd młodzieży do coraz nowszych modeli smartfonów stwierdzam, że kreatorzy NWO będą mieli ułatwione zadanie. Stare zgredy jak ja, którym smartfony nie wywołują mrowienia w okolicach intymnych będą walczyć do ostatniej kropli krwi, aby nie dać się zaczipować smarfonem...bo widzę, że w tym kierunku to idzie...
Swego czasu dużo mówiło się o "znamieniu bestii", czipowaniu ludzi itd itp. Wywoływały te hiobowe wieści dosyć przerażające wizje siłowego czipowania, przemocy z tym związanej itp. Nie tak to pójdzie...to ma być tak, że ludzie wprost będą pragnąć  czipów, a to przez "bezpieczeństwo", a to przez zwykłą wygodę, lub bardziej lenistwo, czy rywalizację w cywilizacyjnym wyścigu szczurów...


Bo oto Ministerstwo Cyfryzacji ogłasza, że uruchamia system mID, w tym mobilny dowód osobisty dostępny w smartfonie...Czyli będzie można nie mieć przy sobie dokumentów, tylko wystarczy mieć swój "zabijacz czasu" czyli smartfon.

Od 11 maja w trzech miastach, czyli w Koszalinie, Łodzi i Ełku rusza testowy pilotaż gdzie zdigitalizowane zostaną takie dokumenty, jak dowód osobisty, pakiet podstawowych dokumentów dla kierowców (dowód rejestracyjny, ubezpieczenie, prawo jazdy), kartę studenta i legitymację uczniowską.

Jestem przekonany, że młode pokolenie pójdzie w to jak w dym...przecież już niemal wszystko mogą załatwić swoim smartfonem pykając leciutko swoim paluszkiem nawet wtedy, kiedy korzystają z miejskiego pisuaru.

Tym bardziej, że docelowo w swoim smartfonie będą mieli takie cuda jak  płatności podatkowe, e-policję, realizowanie recept, zakupy on-line, potwierdzenie wieku, usługi pocztowe, kartę parkingowa, e-ZUS, rejestr obecności dzieci w szkole, autoryzację tożsamości w eJob, bilet komunikacji miejskiej, usługi zdrowotne i wszelkiego rodzaju karnety...

Nie ma jak to się wypatroszyć doszczętnie...dodam, że tyle informacji o jednostce człowieczej w jednym, małym, płaskim pudełeczku, który ma aktywny (nawet po wyłączeniu) GPS jest czystym szaleństwem. Facet, który skorzysta z całego pakietu takiego "dobrodziejstwa" musi mieć nieźle zryty beret...jestem przekonany, że przeciętny macher internetowy stojąc obok takiego delikwenta może sciągnać niemal wszystko. Oczywiście Ministerstwo będzie zapewniać, że poziom zabezpieczeń zdigitalizowanych dokumentów będzie coraz lepszy, a wręcz doskonały, ale jak często się zdarza i branża hakerska rozwija się równolegle...w zasadzie według mojego uznania są to światy równoległe, które są dwoma stronami tego samego medalu.

No i co...nie trzeba czipa wszczepiać pod skórę, przeżywać traumę w związku z wbiciem trochę grubszej igły, coby go tam zainstalować...przecież czasem nawet chłopy mdleją na widok zwykłej igły...co dopiero takiej niestandardowej...

Ale smartfona to każdy weźmie...zerknie na fejsbuka, zerknie na tweetera, zerknie na istagrama, zapłaci za kawę w Wild Bean Kafe, kupi fajki, weźmie kredyt siedząc na ławce w parku...no bo wicie, rozumicie, kto nie ma cashu, to bierze kredyt, bo przecież według przekazu telewizyjnego tylko naiwniak i dziad pospolity, patentowany nie bierze kredytów. A jak se swoje raty skumulujesz w jednym banku to masz dużo lżej, he he he:))...to też przekaz telewizyjny. 

Ale przejdźmy dalej...Minister rozwoju i niedorozwoju niejaki Morawiecki ma "obżydzenie" do gotówki. On zrobi wszystko, aby gotówki było jak najmniej, bo ma do wykonania "miszyn impasiboł", czyli wszystkie diengi społeczeństwa przewalić przez banki komercyjne, z odpowiednią marżą oczywiście...przecież nie na darmo porzucił banksterskie dolary na rzecz rządowych orzechów (już to kiedyś wspomniałem)...Wystarczy poczytać Program rozwoju obrotu bezgotówkowego w Polsce na lata 2014 - 2020 (pod linkiem, kliknij)...

No dobra...smartfony, bezgotówkowe transakcje...ale przecież pykaniem w smartfon nie spowodujemy, że gotówka na konto wpłynie...przecież wszyscy wiemy, że z pustego i Salomon nie naleje, a z pełnego każdy...nawet pan Morawiecki.

Oczywiście to następny etap, aby zagonić ludzi do niewolniczej pracy w korporacjach, które to pewnie według takich tuzów jak ten powyżej są szczytem rozwoju...

Niewolnik w korporacji ma nie myśleć za dużo, ma nie mieć czasu na głupoty...ma mieć wypełniony czas na maksa, aby po pracy pykał sobie do woli smartfonem płacąc za żarcie z Biedronki...

Przypomniała mi się na tą okoliczność śmieszna sytuacja jak kiedyś pewna znajoma zapytała takiego "co słychać", a on odpowiedział "wiesz jest taki zajob, że nie ma kiedy nawet starej przelecieć":))...spokojnie nie był to góral spod Gubałówki...

Ale przejdźmy dalej...pojawiają się głosy, że jest alternatywa, czyli posługiwanie się kryptowalutami...jest to temat dla mnie świeży i tak w zasadzie przedstawię mój punkt widzenia...wszelkie komentarze pod tekstem uzupełniające dotyczące kryptowalut mile widziane...

Bitcoin, bo to w zasadzie chyba najbardziej znana kryptowaluta jest przez niektórych uznana za alternatywne dobrodziejstwo, które w razie krachu pomoże zbolałej ludzkości pozbierać się do kupy.

Jest ponad 300 kryptowalut, obracanych na tzw kryptogiełdach...nie będę ich wymieniał, bo nie oto chodzi. Czyli mamy finanse oficjalne, banksterskie, dmuchane i kreowane z powietrza i finanse krypto, czyli też dmuchane i kreowane i też z powietrza zapisane w elektronicznych plikach, które "właściciel" może ze swojego portfela zapisanego w chmurze wyłuskać i zapłacić choćby za kubeł czikenów w KFC...

Nikt nie wie, kto wymyślił bitcoina, społeczność posługująca się bitcoinem uważa, że pod tym pseudonimem kryje się grupa naukowców, matematyków i kryptografów. Były doniesienia, że ojcem bitcoina jest australijski biznesmen Craig Wright który sugerował, że to on jest twórcą kryptowaluty bitcoin, czyli tajemniczym Satoshi Nakamotą, ale nie jest to do końca pewne.

Tak w zasadzie każdy może sobie stworzyć własną kryptowalutę...polski odpowiednik nazywa się polcoin...w zasadzie nic by nie stało na przeszkodzie, abym sobie sam też stworzył własną kryptowalutę...np trybcoin. Gdybym był kryptologiem, biegłym informatykiem byłaby szansa, ale czy wtedy byłbym całkiem incognito? Czy byłbym niewidzialny przez oficjalny system banksterski? Raczej nie wierzę...

To światy równoległe...teraz pytanie. Czy w przypadku, kiedy oficjalny system banksterski rypie oficjalnie i w biały dzień zwykłego zjadacza chleba, to czy anonimowy system obsługujący kryptowaluty jest bardziej godny zaufania? Tym bardziej, że nie ma oficjalnych danych co do obsługujących. Oczywiście ktoś powie, dlatego jest pewny, bo oficjalny, banksterski rypie w biały dzień i trzeba zejść do podziemia...koło się zamyka, ale czy nie lepiej i prościej byłoby wyrypać zjadacza chleba kasując w odpowiednim momencie bez śladu w sieci 21 milionów bitcoinów (bo taka jest stała i niezmienna ich liczba) zostawiając zjadaczy chleba nawet bez przysłowiowych gaci na rzyci?

Oczywiście jest cień nadziei, że konkurencja w kryptowalutach jest duża i jest opcja, że każda będzie konkurować i walczyć o zaufanie klienta...ale jest szansa, że ktoś może się połakomić na rozbicie całego banku...

To jest moja autonomiczna ocena...w tym tekście nie będę udowadniał, że kryptowaluta jest alternatywą i że jest perfekcyjna...w tym tekście chce sprowokować dyskusję, w której ktoś, kto się super zna na kryptowalutach przekona mnie, że faktycznie jest alternatywą dla banksterskiego złodziejstwa...








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarze