piątek, 4 listopada 2016

Putin - szef służb specjalnych USA...

Z bloga Spirito Libero...Jeśli prawdą jest to co sugeruje Killaria C. to oznacza, że USA to praktycznie republika bananowa a wszechmocny Putin rządzi światem.
Wertując różne źródła na temat kampanii wyborczej w USA odkryłem pewną, sensacyjną rzecz. Otóż Władimir Władimirowicz, w stopniu podpułkownika KGB, pełni oprócz zaszczytnej funkcji prezydenta Federacji Rosyjskiej także funkcję naczelnego Szefa amerykańskich służb specjalnych...


A jeśli amerykańskich to pewnie także innych służb państw tzw. "wolnego świata" (nie mylić z Wolnym Światem).

 Skąd taki zaskakujacy wniosek? Otóż wskazują na to niezbicie oświadczenia i histeryczne podrygi Killery Clinton, kandydatki Demokratów w wyścigu o stolec prezydenta USA. Killery Clinton to także żona byłego prezydenta, Billa Clintona, który wsławił się głównie bezoddychowym paleniem marychy i nieprzeciętną wstrzemięźliwością seksualną, zwłaszcza w stosunku do najbliższych współpracowniczek.
Gdy tylko, dzięki Wikileaks, ujrzały światło dzienne pierwsze obciążające Killarię C. oraz obnażające jej zbrodniczy charakter oraz indolencję polityczną e-maile stało się jasne, że za wszystkim kryje się brudne łapsko Putina. Tak zresztą, jako pierwsza, oznajmiła sama Kilaria C. Jednak upowszechnienie tych tysięcy listów to zbyt mało, żeby jednoznacznie można obciążyć odpowiedzialnością Putina. Sprawy nabrały jednak dużego tempa i dalej są rozwojowe.

 Początkowo FBI podchodziło do całej sprawy jak pies do jeża bo prawdopodobnie siły lobbujące za Killary C. były zbyt potężne, żeby się narażać. Jednak w miarę wycieku następnych porcji kompromitującego materiału kierownictwo FBI zostało postawione pod ścianą i w celu ratowania swojej własnej skóry musiało przedsięwziąć konkretne kroki.
 Szef Biura, James Comey, poinformował Kongres, że wznowiono porzucone śledztwo w sprawie, mówiąc oględnie "nieprawidłowości" dotyczących korespondencji Killari C. James Comey, ex vice prokurator generalny USA i ex vice prezes koncernu Lockheed Martin zamiast odetchnąć z ulgą, że spełnił swój dobrze pojęty obowiązek służbowy (przy okazji ratując własne cztery litery) usłyszał, ni mniej ni więc, że jest ... "ruskim szpionem". A przecież wiadomo, komu podlegają wszystkie ruskie szpiony - samemu Władymirowi Władymirowiczowi!

 Urażona do głębi Killaria C. zażądała w odpowiedzi na zarzuty ujawnienia dowodów, które wg. niej są w posiadaniu FBI, że jej kontrkandydat - D. Trump jest rosyjską wtyczką Putina. Jednoznacznie dała do zrozumienia elektoratowi, że FBI ma takie dowody ale nie chce ich ujawnić. A to może świadczyć tylko o jednym - całe FBI i pozostałe służby specjalne USA to agenci Putina!
 Jeśli prawdą jest to co sugeruje Killaria C. to oznacza, że USA to praktycznie republika bananowa a wszechmocny Putin rządzi światem. (Brrr.... Co teraz zrobi nasz minister wojny Antoni i jego kolega z rządu Waszczykowski?...). Może Rosja nie jest jednak tak słaba i zdegenerowana jak to próbują jednego dnia przedstawiać media? Bo następnego dnia dowiadujemy się jakie to nowe, zbójeckie rodzaje broni Putin wprowadza na uzbrojenie swojej armii i jak to zagraża "wolnemu światu". Takie rozdwojenie jaźni.
 Problem jest jednak dużo poważniejszy. Takie publiczne konstatacje mogą zniszczyć w Amerykanach wpajane im przez lata przekonanie o "wyjątkowości" Ameryki, jej moralnej sile i prawu do bycia globalnym strażnikiem "pokoju i demokracji". Może to doprowadzić do poważnego kryzysu tożsamości i w konsekwencji do zamieszek i rozruchów. Pamiętać należy przy tym, że Amerykanie to społeczeństwo uzbrojone po zęby i nawet przygotowane już ok. 3 mln. miejsc noclegowych w ośrodkach odosobnienia może nie wystarczyć do spacyfikowania niepokojów.

 Jest jeszcze jedna możliwość - sztab wyborczy Killarii C. uważa Amerykanów za bandę idiotów, która uwierzy we wszystko co im się podsunie czyli jak mawia prezes naszej tv publicznej - "naród głupi to kupi". Wybory za kilka dni i będziemy mogli przyglądać się niezłemu przedstawieniu. Mogłoby to być nawet śmieszne gdyby od tego nie zależały w dużym stopniu losy świata w nadchodzących latach... Czy nasi domorośli "geniusze" od obronności i spraw zagranicznych wyciągną jakieś wnioski to już inna sprawa.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarze